Jeden z obywateli miasta Poznania powiedział mi raz przy sposobności: "Wy tam w Gostyniu umiecie uczcić każdą narodową rocznicę, każdy jubileusz. Jakoś to u was inaczej, uroczyściej wygląda, niż u nas w Poznaniu".
Zdanie to przypomniało mi się, gdym patrzał na ostatnie uroczystości, przekształcające wygląd naszego miasteczka. W istocie w dniach 10. i 11. oblicze Gostynia zmienione było zupełnie. Znać było na niem powagę i radość, zrozumienie święta i przeżywanych chwil, połączone z dumą polskiej tężyzny. Te uczucia wycisnęły swe znamię i na 3 uroczystościach, jakich byliśmy świadkami, tj. na obchodzie gimnazjalnym, na obchodzie Stow. Kolejarzy i na obchodzie ogólnym w niedzielę. Każdy z nich był oddzielnym, a wszystkie mimo to stanowiły organiczną i nierozerwalną. Łączył je jeden duch patrjotyczny i spajała miłość Ojczyzny, w tych właśnie dniach swój tryumf święcąca.