Aktualności

Ziemia gostyńska w pierwszych dniach II wojny światowej

1 września 1939 roku niemieckie wojska lądowe, które były skoncentrowane w Prusach Wschodnich, na zachodnim Pomorzu, Śląsku, w Czechach i na Morawach przekroczyły na całej niemal długości granice Polski. Równocześnie z położonych w pobliżu granicy lotnisk polowych wystartowały dywizjony Luftwaffe do powietrznego ataku na polskie lotniska, węzły i linie komunikacyjne, pozycje stacjonujących wojsk, a także na skupiska ludności cywilnej. Sygnałem do uderzenia na Wybrzeże stał się wystrzał z pancernika „Schleswig-Holstein”, mierzącego w polską składnicę na Westerplatte.

W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku w województwie poznańskim do akcji wkroczyły organizacje bojowe podległe wrocławskiej Abwehrze. Pierwsze do swoich zadań przystąpiły grupy dywersantów wchodzące w skład organizacji bojowej z Ostrowa Wielkopolskiego. Część z nich jeszcze przed rozpoczęciem wojny przedostała się do Niemiec. Byli to najczęściej dywersanci, którzy po ogłoszeniu przez Polskę mobilizacji w sierpniu 1939 roku, chcąc uniknąć służby w polskim wojsku, uciekali przez zieloną granicę.
W momencie wybuchu wojny powiat gostyński wraz z okolicami znajdował się w obszarze działania 17 pułku ułanów i 55 pułku piechoty, którym podlegał mobilizacyjnie znaczny odsetek rezerwistów z tego terenu. Jednostki te zostały uzupełnione czterema Batalionami Obrony Narodowej: „Jarocin”, „Kościan”, „Leszno”, „Rawicz”. Według założeń polskiego planu obrony część zachodnia Wielkopolski powinna być utrzymana przez polskie wojsko przez cztery dni. Po tym okresie Armia „Poznań” miała się przesunąć na bardziej dogodne pozycje. Już jednak pierwszego dnia wojny doszło do starć z dywersantami niemieckimi. Niemcy podjęli próbę opanowania Leszna i Rawicza. Na te dwa ośrodki uderzyły pułki Straży Granicznej 14 odcinka granicznego wspierane przez oddziały dywersyjne z zewnątrz oraz V kolumnę (Selbstschutz – Samoobronę, zorganizowaną przez miejscowych Niemców w obu miastach). Zarówno w Rawiczu, jak i Lesznie interweniowały odwodowe jednostki Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, które zdławiły opór przy pomocy tankietek (w Lesznie walki trwały w dniach 1-2 wrze-śnia 1939 roku).
Na ziemi gostyńskiej stacjonował wówczas utworzony zgodnie z rozkazem generała Romana Abrahama z 26 sierpnia 1939 roku – oddział wydzielony „Rawicz” pod dowództwem kpt. Stefana Otworowskiego. Była to 8 kompania 3 batalionu 55 pułku piechoty, pluton cekaemów, pluton samochodów pancernych z 71 dywizjonu, kompania Batalionu Obrony Narodowej „Rawicz” w Kunowie. Podstawowym zadaniem tego oddziału stała się osłona węzła komuni-kacyjnego Rawicz i opóźnianie naporu wroga na linii Krobia–Gostyń–Kunowo–Zaniemyśl oraz zabezpieczanie przejścia w Kunowie.
Wybuch wojny wywołał spontaniczną reakcję polskiego społeczeństwa. Do organizowania obrony w mieście i rejonie przystąpiły wszystkie organizacje i stowarzyszenia. Szczególną aktywność wykazały kobiety, gremialnie zgłaszając się do PCK i OPL. Młodzież i rezerwiści, którzy nie otrzymali kart mobilizacyjnych, wstępowali do batalionów Obrony Narodowej jako ochotnicy. Zmobilizowani starali się dotrzeć do swoich jednostek macierzystych, głównie 17 pułku ułanów i 55 pułku piechoty oraz BON „Rawicz”.
Z chwilą wybuchu wojny ludność cywilna ziemi gostyńskiej, podobnie jak i sąsiadujących powiatów, w sposób niezorganizowany, różnymi środkami transportu uciekała na wschód. Opuszczano domy i gospodarstwa, pozostawiając większą część inwentarza. Uciekinierzy stawali się celem ataków lotnictwa i niemieckich dywersantów. Kilkanaście osób z powiatu gostyńskiego, w tym kobiety i dzieci, nie przeżyło tej ucieczki. Z Gostynia uciekło ponad 800 mieszkańców.
Wojna zastała żołnierzy polskich na stanowiskach wzdłuż granicy. Rozgorzała bitwa graniczna. 55 pułk piechoty i 17 pułk ułanów broniły pasa granicznego Rawicz–Bojanowo–Poniec–Rydzyna–Leszno–Włoszakowice–Kaszczor. 1 września 1939 roku Niemcy ostrzelali pociskami artyleryjskimi kilka miejscowości przygranicznych, m.in. Poniec (położony zaledwie 11 km od granicy), gdzie pociski artyleryjskie około godziny 5.45 trafiły w niemiecką szkołę i w okolice dworca. Ludność zaczęła uchodzić z miasta, rozpoczęła się też ewakuacja ważniejszych urzędów.
Toczono potyczki na całej linii pasa przygranicznego. Niemcy nacierali na Rawicz w sile kompanii. Zostali zatrzymani na rzece Masłówce przez drużynę strzelecką 55 pułku piechoty pod dowództwem por. Juliana Bidowańca. Wobec jednak niepomyślnej sytuacji w rejonie Bojanowa, gdzie w lukę między oddziały polskie wdarł się niemiecki batalion i zajął Kaczkowo, dowódca III batalionu 55 pułku piechoty ppłk Roman Jabłoński wycofał żołnierzy i straż graniczną z Rawicza do Krobi. Rozkaz wycofania przekazał kpt. Otworowskiemu około godziny 9.00 kpt. Zbigniew Rzymowski. Tego samego dnia około godziny 6.30 dowódca 1 kompanii BON „Rawicz” por. Marian Lewicki otrzymał w Małachowie rozkaz przejścia do atakowanego Ponieca. Kompania (bez 3 plutonu) wraz z plutonem ppanc (bez działek) i plutonem ckm przerzucona została autobusami do Ponieca. Niebawem pojawił się tutaj też pluton zwiadu z 55 pułku piechoty i szwadron kolarzy 17 pułku ułanów. Stąd ruszyli przez Waszkowo do zajętego przez Niemców Kaczkowa.
W czasie walk o Kaczkowo pojawił się dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii gen. Roman Abraham i osobiście poprowadził kolejny atak na Kaczkowo. Natarcie zakończyło się sukcesem polskich żołnierzy. Rozbito niemiecką jed-nostkę, zajęto wieś. Do niewoli dostało się 15 jeńców niemieckich. W walkach o Kaczkowo poległo 3 żołnierzy, a 4 zostało rannych. Jeńców odwieziono do sztabu Wielkopolskiej Brygady Kawalerii w Śremie.
1 września 1939 roku wieczorem 1 kompania BON „Rawicz” przeszła do Ponieca i zajęła pozycję na południowym skraju miasta. Nocą otrzymano nowy rozkaz – powrót do Bojanowa, by tam 2 września zorganizować obronę linii Bojanowo–Gołaszyn–Karolewo. Po odzyskaniu przez Polaków Rawicza Wojsko Polskie przeprowadziło atak na terytorium Niemiec, w wyniku którego zajęto wieś Königsdorf (obecnie Załęcze). 2 września generał Abraham ponowił atak na terytorium Niemiec, w wyniku tej akcji zajęto wieś Geyersdorf (obecnie Dębowa Łęka) i ostrzelano koszary we Wschowie. W tych akcjach niemały udział mieli również mieszkańcy powiatu gostyńskiego.
Niebawem jednostki BON „Rawicz” otrzymały rozkaz wycofania się do Małachowa. Rozkaz ten wydał gen. Roman Abraham. Dotarł do rąk kpt. Hertmanowskiego 3 września o godzinie 19.30. Brygada i podległe jej jednostki miały przejść za rzekę Wartę, wykonując przewidziane planem zniszczenia. Jeszcze tego samego dnia wszystkie bataliony ON, w tym „Rawicz”, zostały przekazane do dyspozycji gen. Tadeusza Kutrzeby. Główną przyczyną takich działań był niekorzystny rozwój sytuacji na obu skrzydłach Armii „Poznań” i sąsiadujących z nią Armii „Pomorze” i Armii „Łódź”, które pod naporem niemieckich wojsk pancernych musiały się wycofywać.
Kompanie ON „Krobia” i „Miejska Górka” nie brały udziału w starciach z nieprzyjacielem w pierwszych dniach wojny. W późnych godzinach wieczornych do stacjonującej w Kunowie i Małachowie 2 kompanii „Krobia” dołączyły pozostałe dwie – „Rawicz” i „Miejska Górka”. 4 września 1939 roku o godzinie 2.00 cały BON „Rawicz” odmaszerował nad Kanał Morzysławski, niszcząc mosty (na terenie powiatu zniszczono kilkanaście mostów). Trasa prowadziła przez Dolsk–Wieszczyczyn–Sroczewo–Czarnotki–Winnogóórę.
Na cmentarzu w Piaskach znajduje się grób nieznanego żołnierza polskiego poległego we wrześniu 1939 roku. Z napisu można ustalić, iż żołnierz ów miał 25 lat. Pomnik w 1986 roku został ustawiony z inicjatywy i funduszy Urzędu Gminy w Piaskach. Nie sposób jednak dociec, czy poległy był żołnierzem jednostki liniowej, czy też oddziałów Obrony Narodowej.
Gen. Roman Abraham 3 września o godzinie 14.15 wydał rozkaz, w którym powołał się na zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 1 września 1939 roku o stanie wojennym i rozkaz dowódcy armii polskiej o objęciu przez dowódcę Wielkopolskiej Brygady Kawalerii władzy terytorialnej na podległym mu obszarze operacyjnym. W związku z tym zarządził podporządkowanie sobie wszystkich organów władz państwowych wraz z całym mieniem, a na komisarza cywilnego przy jego brygadzie mianował starostę śremskiego Mariana Podhorodeńskiego. Nakazał utworzenie 2 września Sądów Doraźnych. Zażądał, aby wszelkie objawy akcji dywersyjnej tępić energicznie na miejscu, kierując wszystkich podejrzanych do więzienia w Śremie.
3 września 1939 roku w Gostyniu zostały aresztowane cztery osoby posądzone o działalność dywersyjną przeciwko Polsce. Byli to: Theodor Drews, Benedikt Brambor, Johann Schimalla. Nie znamy natomiast nazwiska czwartej osoby. Aresztowań dokonywali członkowie BON „Rawicz” i jednostek paramilitarnych. W nieznanych okolicznościach zatrzymano jeszcze dalszych kilkunastu obywateli polskich narodowości niemieckiej, mieszkańców okolicznych wsi. Najprawdopodobniej Philipp i Adolf Schmidt pochodzili z Bogusławek. Wszyscy zostali odtransportowani do dowódcy BON „Rawicz” w Małachowie.
W niedzielę 3 września starosta wraz z innymi Polakami powrócili do Gostynia i obradowali w starostwie. O godzinie 9.00 pojawiło się w domu Theodora Drewsa dwóch młodych mężczyzn z polskiej obrony narodowej, którzy wezwali nauczyciela do stawienia się w starostwie. Drews posłusznie udał się tam, gdzie pozostał do godziny 12.00. Jego żona poszukiwała go, lecz dowiedziała się tylko, że miał się udać do Małachowa na dalsze przesłuchania. Następnie prowadzono go aż do Dolska. Do wieczora trzymano uwięzionego w stajni tamtejszego probostwa z 7 innymi Niemcami. Około godziny 20.00 tego samego dnia wyprowadzono wszystkich 8 Niemców na wzgórze w okolicy Dolska, gdzie musieli sobie wykopać grób, następnie rozstrzelano ich i zakopano.
Z relacji osób mieszkających we wsi Małachowo i artykułu opublikowanego w niemieckiej prasie medycznej w 1940 roku wiadomo, że egzekucję wykonano na kilkunastu osobach narodowości niemieckiej. Były one wcześniej przyprowadzane lub przywożone na boisko przed obecną małachowską szkołą. W budynku tym odbył się sąd polowy. Aresztowani Niemcy zostali osądzeni za działalność szpiegowską i dywersyjną na podstawie rozkazu generała Romana Abrahama. Rozstrzeliwań dokonywano w różnych miejscach, maksymalnie po trzy osoby równocześnie pomiędzy godzinami 20.00 a 2.00 4 września. Rozstrzelani zostali wówczas: Oskar Gabriel (starszy kościoła ewangelickiego w Gostyniu, członek zarządu Niemieckiej Prywatnej Szkoły Ewangelickiej w Gostyniu), Theodor Drews (przedstawiciel gminy wyznaniowej, dyrektor Niemieckiej Prywatnej Szkoły Ewangelickiej w Gostyniu), Gustav Henisch (przedstawiciel gminy wyznaniowej, zamieszkały w Strzelcach Małych), Johann Hoffmann (przedstawiciel gminy wyznaniowej), Benedikt Brambor (właściciel sklepu kolonialnego w Gostyniu, organizator nazistowskich spotkań przed wybuchem wojny, prawdopodobnie członek NSDAP), Adolf Hornschuh, Julius Plitnick, Johann Schimala (z pochodzenia Ślązak z Gostynia), Joachim Zolnierkiewicz. Zwłoki grzebano w miejscu egzekucji. Za zaginionych uznani zostali: Ferdinand Fechner, Philipp Schmidt, Herman Schieve, Adolf Schmidt, Heinrich Ulbrich.
Ze strony nieprzyjaciela powiat gostyński atakowały: 14 grupa Grenzschutz, 183 pułk Landwehry, jednostki 252 dywizji piechoty. Wojska niemieckie wkroczyły do powiatu gostyńskiego 6 września 1939 roku we wczesnych godzinach rannych. Najwcześniej zajęta została Krobia, po kilku następnych godzinach Gostyń.

Po jednostkach liniowych pojawiły się w Gostyniu Służba Pracy Rzeszy i dwie kompanie batalionu – Landschützen. Pierwsze z nich przybyły, aby odbudować wysadzone i spalone mosty, a ta ostatnia jako wojska okupacyjne do ogólnej ochrony. Służby Pracy Rzeszy zajęły dawne polskie gimnazjum i starą ewangelicką szkołę powszechną mieszczącą się na ulicy Adolfa Hitlera (dzisiejsza ul. Wrocławska). Natomiast żołnierze zajęli dawną katolicką Szkołę Powszechną na ulicy Kościelnej, a także prywatne kwatery, wolnostojące mieszkania na ulicy Adolfa Hitlera (dzisiejsza ul. Wrocławska) należące do Polaków, którzy uciekli lub ewakuowali się. W dawnej Niemieckiej Szkole Prywatnej urządzono miejsce zaopatrzenia obu kompanii wojskowych.
Niemiecka ludność witała z entuzjazmem wkraczających żołnierzy Wehrmachtu. Mieszkańcy zgłaszali się do nowych władz w celu uzyskania intratnych posad państwowych. Brak swobód obywatelskich starano się rekompensować wielkopolskim Niemcom poprzez podnoszenie ich stopy życiowej, głównie kosztem Polaków.

Tekst: Krystian Czub

Wróć