Aktualności
Krakusy moje kochane (cz.2)
Moi pradziadkowie podjęli decyzję o przeniesieniu się z Polanki leżącej w byłym województwie krakowskim do Ostrowa, tuż przed wybuchem II wojny. Na dokumencie własności widnieją daty 1 lipca 1939 r. (data wystawienia) i 20 lipca 1939 r. data podpisania przez pradziadka. Pradziadek Maciej, jego żona Rozalia, dwaj synowie Franciszek i Władysław z żoną Rozalią (Władysław i Rozalia to moi dziadkowie ) oraz dziećmi: czteroletnią córka Anną i pięciomiesięcznym synem Władysławem, pozostawili swoje dotychczasowe życie skuszeni tym lepszym w Wielkopolsce. Na liście wysiedlonych widnieje też nazwisko brata mojej babci, ale tu sprawa nieco się komplikuje, gdyż Józef Kuwik gdzieś przepadł. Badam ten wątek i szukam wyjaśnienia.
W Ostrowie czekała na nich ziemia uprawiona i obsiana oraz dom wraz z budynkiem gospodarczym mieszczące na terenie tych ziem. Nie mam tu jasności ile dziadkowie zapłacili za swoje nowe miejsce na ziemi. Widnieją dokumenty potwierdzające rozłożenie należności na aż 57 lat. Płatności w naturze miały być odbierane cyklicznie co pół roku. Zaznaczyć muszę, że do Ostrowa w tym czasie sprowadziło się kilka innych rodzin z okolic Krakowa, wszyscy oni znaleźli się także na liście wysiedlenia. Mam informacje, że lista stworzona była na długo przed wysiedleniem i wciągnięto na nią osoby nie będące stałymi mieszkańcami Ostrowa. Tylko dlaczego oni...?
Lista wysiedlonych - Archiwum Państwowe w Lesznie (Zespół Akta m. Gostynia, Sygn. 1483)
Z początkiem grudnia 1939roku, Niemcy weszli do Ostrowa. Z domu wyprowadzano ludzi i ograniczano im możliwość wzięcia jakiegokolwiek dobytku. Przy każdym domu stał Niemiec z karabinem, a przy wozach przygotowanych do wywózki gospodarze z Ostrowa. Babcia zagarnęła do siebie dzieci. Cioci Ani, kilkuletniej dziewczynce pozwolono wziąć tylko poduszkę. Mogli wyjść jedynie w tym co mieli na sobie. Zatem ubrano jak najwięcej. Z Ostrowa do klasztoru filipinów na Świętej Górze w Gostyniu przewieziono ich wozami konnymi. Tam przebywali kilka dni, około tygodnia. 6 dnia grudnia przetransportowano ich na kolej gdzie wsadzono do wagonów bydlęcych. Teraz już wiemy, że tego dnia kolejni ludzie zostali wysiedleni i wprowadzeni na ich miejsce do klasztoru. Pisze o tym Kazimiera Hejnowicz-Kosińska w Roczniku Gostyńskim.
Trafiali w różne miejsca. Moi pradziadkowie i dziadkowie do Rawy Mazowieckiej pod Warszawą. Tam spędzono wszystkich razem. Pradziadka Macieja, jako przedstawiciela rodziny o niemieckim nazwisku, spytano czy chce być wpisany na listę folksdojczów i otrzyma swoje gospodarstwo. Dziadek powiedział wtedy, że Polakiem był jest i będzie.
cdn...
Tekst: Izabela Krzyżostaniak