Aktualności

Gostyń przed 200 laty – widziany oczami obcokrajowca

W niedzielę 29 maja 1791 roku około południa pojawił się w Gostyniu Johann Gottlieb Fichte, wówczas biedny, acz ambitny myśliciel, zaliczany dzisiaj do grona najwybitniejszych niemieckich filozofów. Zapiskom z podróży Fichtego oraz obrazowi Polski w Europie w okresie przedrozbiorowym poświęcone było spotkanie z dr. Marcinem Fabjańskim, filozofem i dziennikarzem, jakie odbyło się w sobotę 14 czerwca 2014 roku w gostyńskiej Bibliotece Publicznej. Następnego dnia w herbaciarni „Żurawinka” tematem rozmów był „Filozoficzny przepis na szczęście”. Organizatorami spotkań byli: Gmina Gostyń, Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Gostyniu, herbaciarnia „Żurawinka” i Muzeum w Gostyniu.

W tym roku przypada 200. rocznica śmierci Fichtego. Z tej okazji dr Marcin Fabjański podąża śladami tego filozofa i stąd na trasie znalazł się Gostyń. Podczas spotkania w bibliotece zaprezentowany został opis „polskiego miasta”, sporządzony przez Fichtego na przykładzie Gostynia. Poświęcone Gostyniowi w pracy Fichtego wersy pozostawały dotąd niezauważone wskutek błędu tłumacza. W 1963 roku nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego ukazała się praca „Polska stanisławowska w oczach cudzoziemców”. Wykorzystano tam między innymi zapiski Fichtego, ale fragment dotyczący Gostynia przypisany został… Gostyninowi. Nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że mazowieckie miasto nie mogło być pierwszym polskim grodem, który odwiedził maszerujący z Lipska do Warszawy 29-letni Niemiec.
 Według Fichtego, Gostyń był „jak na polskie warunki” dobrze zbudowanym miastem, przyozdobionym „wspianiałą katedrą, kościołem z kopułą”. Dalej filozof zauważa: „Ulice są przestronne i długie, całkiem nieźle wybrukowane, ale pełno na nich słomy, śmieci, itp. Wszystkie domy są drewniane, w tej okolicy niepomalowane, a dalej pomalowane pstrokato i bez smaku. Dachy kryte gontem, a na wsiach, podobnie jak na Śląsku, z trzciny. Rynek jest zbiorowiskiem wszelkich nieczystości. Przed domami są tu kryte ganki, gdzie można kupić żywność: chleb, ser, gotowane ryby, kiełbasy z czosnkiem, bułki (wszystkie czarne, nieforemne i niesmaczne; chleb dobry). Pośrodku rynku stoi drewniana czworokątna budowla, z wieżyczką z tego samego materiału i w takim samym kolorze, zwana ratuszem. Najczęściej w miastach roi się od Żydów. Taki widok jest wszędzie, zatem też w Gostyniu. Z tym tylko, że jest to tu mocno dostrzegalne; ewangelicy mieszkają oddzielnie, w pobliżu katedry”.
 Fichte relacjonuje też przebieg wizyty w oberżach. „Wstąpiłem do pierwszej z brzegu gospody. Nikt nie rozumiał ani słowa po niemiecku, ale wszyscy byli bardzo uprzejmi. Wreszcie zjawił się z niemiecka ubrany były felczer rosyjskiej armii, dureń i grubianin, który posłużył mi za tłumacza, pytając jednakże o paszport, choć nie miał do tego prawa. To był jeden jedyny przypadek, kiedy paszport był mi przydatny; i to na dodatek bezprawnie. Czy był to brak zaufania, mimo pozornej uprzejmości; czy była to ciekawość; myślę, że raczej to pierwsze. Towarzyszył mi podczas zwiedzania rynku, gdzie aż roiło się od ludzi, i tłumaczył każdemu, kim jestem.
 Przyglądano mi się, niczym rzadkiemu okazowi zwierzęcia i litowano, gdy dowiadywano się, że mam problem z otrzymaniem koni. Wreszcie wszedłem do karczmy poza miastem, gdzie spodziewałem się spotkać Niemców. Gospodarz rozpływał się w grzecznościach, obejmował mnie, kładł głowę na mych piersiach i wykonywał ruchy niczym łaszący się kot, aby dać mi do zrozumienia, że nie może załatwić mi żadnych koni, czego się domagałem. Wszyscy Polacy, których tam spotkałem, byli do bółu uprzejmi, bardzo czuli, w przeciwieństwie do Niemców (…)”.
 Uczestnicy spotkania pytali dra Fabjańskiego, czy uważa zawarte w dziennikach z podróźy Fichtego obserwacje za wiarygodne, mając na uwadze inne współczesne mu źródła i filozoficzne podejście autora do wielu dziedzin życia.
 Innym tematem dyskusji był też obraz Polski i Polaków malowany przez obcokrajowców odwiedzających nasz kraj w różnych okresach historycznych. Czy przekroczeniu granicy, przebiegjącej wówczas między Lesznem a Kąkolewem, mógł towarzyszyć szok cywilizacyjny?
W niedzielę 15 czerwca dr Fabjański odbył kolejne otwarte spotkanie z gostynianami. W herbaciarni „Żurawinka” tematem rozmów były sposoby wykorzystywania filozofii w życiu codziennym, w celu ułatwienia sobie drogi do szczęścia. Gość zwracał uwagę na to, że często wystarczy inaczej spojrzeć na sytuację stresującą czy wywołującą irytację, by ze stresem sobie poradzić. Liczne wątpliwości zebranych wskazywały na to, że pełnię szczęścia trudno osiągnąć, choć na pytanie, czy po kilkudziesięciogodzinnej obserwacji gostynianie wydają się mu szczęśliwi, udzielił odpowiedzi twierdzącej.

Źródło: Wydział Promocji Urząd Miejski w Gostyniu   Foto: Maciej Gaszek

 

Wróć